sobota, 17 września 2016

| m e e t | 17092016 | m e e t |


 No więc... Jak można poznać po tytule, dziś był jeden z owych sławetnych Warszawskich meetów, na których zawsze tyle się dzieje. (xD) Było nas dziesięć - i tym samym było to najliczniejsze spotkanie tego typu, w jakim miałam przyjemność brać udział. 
I rzecz jasna, by nie było tak kolorowo... Lalek było koło trzydziestu, ja zrobiłam zdjęcia tylko trzem. Tak, tak właśnie wygląda Janusz lalkowania. 
Ale! Tym razem chociaż częściową winę mogę zwalić na Kyuo, której Poziomka jest tak śliczna, że nie sposób było oderwać od niej wzroku. :C 
Tym samym... Zapraszam Was na niesamowitą fotorelację dzisiejszego meeta. Główne role: Poziomka i Melinda od Kyuo, oraz epizodycznie Kirie Oltasi
p.s. z osób których blogi mam, była jeszcze RikkaNaomiaoi,  adresów reszty niestety nie znam.








☆☆☆

 Co u mnie? Szkoła, a co za tym idzie - rysowanie (coby nie usnąć na nudniejszej lekcji). Z wielu powodów lubię chodzić do szkoły, o czym zresztą pisałam niedawno, ale chyba takim najulubieńszym powodem jest możliwość bazgrania do woli. 
Poza tym... Odczuwam ostatnio niczym nieuzasadniony niepokój. 
Czytam dużo książek, słucham moich ukochanych piosenek. Piję herbatę. Myślę, myślę i jeszcze raz myślę - bojąc się, że w końcu nadejdzie sądny dzień, w którym delikatne, bezdźwięcznie spoczywające w mojej podświadomości myśli ogarną mnie całą, powoli pozbawiając mnie życia.



"You who have been trough no end of hardships
For now, you may simply rest
Enveloped in eternal place"

 ☆☆☆

czwartek, 1 września 2016

モイラの贈り物


 モイラの贈り物 - prezenty od losu

''The swaying azure moon is astoundingly breathtaking,
so do not grieve, as even the most fleeting candle fire is a gift from fate.''
死せる乙女その手には水月 -- Παρθενος 

Każdego dnia przydarza nam się coś niespodziewanego, coś, co może diametralnie zmienić nasze myślenie, postrzeganie świata. Poznajemy nowych ludzi, poszerzamy horyzonty, stajemy się lepszymi wersjami nas samych. Tylko od nas zależy, czy będziemy w stanie dostrzec owe 'prezenty od losu' - i, oczywiście, dobrze je wykorzystać.


Mając jeszcze wszystkie emocje z ostatnich dwóch miesięcy zachowane w umyśle w idealnym stanie, jestem w stanie stwierdzić, że tak szybko przemijające wakacje były czymś takim. Poznałam cudowne osoby; z jedną nawet się bliżej zaprzyjaźniłam, i nawet w tej chwili wzajemnie rozświetlamy sobie życie niekończącymi się rozmowami.  


Poświęciłam dużo czasu na samorozwój; chodziłam na kurs językowy, który w znaczącym stopniu przybliżył mnie do osiągnięcia mojego celu. Czytałam, pisałam, rysowałam. Żyłam. Poznawałam siebie od nowa.


W sobotę wróciłam z trzydniowego wypadu do Łodzi z przyjaciółmi, pojechaliśmy tam między innymi na Gakkon. Konwent sam w sobie, przynajmniej w moim odczuciu, był bardzo... nostalgiczny. Powtarzała się historia. Nowe miasto, nowy przyjaciel, pierwsze spotkanie.
Oprócz tego było bardzo intensywnie - mało spaliśmy, jeszcze mniej jedliśmy; dużo zwiedzaliśmy, śmialiśmy się i do późna snuliśmy historie, poznając Łódź nocą i siebie nawzajem.


Z czym kojarzą Wam się wakacje? 
Mi ze wschodami słońca, nocnymi rozmowami, muzyką i opowiadaniami. Przez te dwa miesiące staram się robić to, na co nie mam czasu podczas roku szkolnego; zapewne jak większość uczniów.
Uczyć się rzeczy, które mnie interesują, czytać niezliczoną ilość książek, oglądać filmy, koncerty, uczyć się piosenek; móc godzinami rozmyślać nad sensem własnej egzystencji, i w przypadku fanów Malice Mizer, próbować odpowiedzieć na pytanie ''czym jest człowiek?'' ;)


Teraz jednak zaczęła się szkoła. Jestem w tym jednym procencie, który się z tego cieszy. Lubię się uczyć, lubię moją klasę, sama szkoła też jest super. Zatęskniłam za porannym wstawaniem, którego tak nienawidzę, za poranną drogą do szkoły z koleżanką, za tym, że wchodząc do szkoły, jestem otoczona przez ludzi, którzy mnie akceptują.
Za parterem pewnej kamienicy w Warszawie, wypełnionym śmiechem.


Podsumowując... pozwolę sobie przytoczyć coś, co napisałam kiedyś jednej z moich ukochanych japońskich wokalistek:
いろいろとありがとうございます。
Thank you for everything. 

✬✬✬
 Przechodząc do tematów lalkowych - nie mam ostatnio pomysłów na posty. Lalki siedzą smętnie w szafie, za każdym razem patrząc się na mnie z wyrzutem, gdy ją otwieram, tym samym pogłębiając ranę w moim sercu.
Obiecuję jednak nie zawiesić bloga. Muszę po prostu na powrót znaleźć radość z posiadania lalek. 




✬✬✬

A Wy, jak spędziliście wakacje?

p.s. zapraszam na ig, na którym no... dzieje się na pewno więcej niż tu.

czwartek, 28 lipca 2016

Atrakcje w ptaszarni

(T E M P T A T I O N)
(C U R I O S I T Y)
(E V I L)
(P A N I C)
(T R I C K)
(L O S E R)
(W I N N E R)
✧✦✧✦✧✦
✧✦✧✦✧✦
✧✦✧✦✧✦ 
✧✦✧✦✧✦ 
✧✦✧✦✧✦

niedziela, 26 czerwca 2016

angel malformé


 Przyszedł więc czas na fakty o Matsumoto, tak, jak kiedyś zrobiłam z Drocell

⚜⚜⚜
W serii Hellsing Ultimate jest pewna postać. Schrödinger. Nie będę się zagłębiać w charakterystykę postaci, ale ogólnie rzecz biorąc ktoś powiedział, że on jest wszędzie i nigdzie - i będzie istniał, dopóki będzie miał świadomość swojego ciała. Podobnie jest z moim Matsumoto; w jego przypadku jednak chodzi o popadnięcie w obłęd. Uniknie tego, zachowując przytomność umysłu (co stety niestety często traci). 
Gdyby miał określić siebie samego, powiedziałby, że jest 'normalnym członkiem nienormalnego społeczeństwa', a wszystkie jego odchyły mają zapewnić mu przeżycie. 


 1. Jak może zauważyliście, każdej mojej lalce przypisana jest określona karta. Yuu jest Jokerem, Drocell Asem, Matsumoto zaś - Damą/Królową. Już samo to ma świadczyć o jego braku przynależności do jakiejkolwiek płci. Dodatkowo, karta traktuje o jego kobiecej stronie charakteru, uwypuklając jego tendencję do zachowywania się jak diva (broń Boże, nie twierdzę, że wszystkie kobiety tak się zachowują, ani nawet większość). 
2. Jest pochodzenia japońsko-francuskiego, co oznacza, że zna oba oficjalne języki tych państw. Poza tym biegle włada angielskim, greckim i niemieckim. 
3. Jest uzależniony od narkotyków, w których zawsze szuka odpowiedzi na dręczące go pytania. 


4. Jego ulubiona, a zarazem szczęśliwa liczba to 8. 1+7 = 8.
5. Wbrew pozorom, nie umie grać w karty. I nie lubi, ponieważ zawsze przegrywa, a przegrywanie znajduje się na samym szczycie listy rzeczy, których nienawidzi. 
6. Oprócz muzyki pasjonuje go działanie na nerwy innym ludziom.
7. A tak bardziej serio - sztuka wszelkiej maści i astronomia. 
8. Nie posiada swojego wzoru do naśladowania - wychodzi z założenia, że nikt nie jest w stanie w jakikolwiek sposób ingerować w jego charakter, który formuje się przez doświadczenia zdobyte na przestrzeni lat. Brzydzi się naśladownictwem.


9. Nie potrafi sobie przypomnieć swojego pierwszego spotkania z Yuu - wie jednak, że miało ono znaczący wkład w samo powstanie zespołu, w którym obecnie grają. 
10. Jego najlepszym przyjacielem jest... ktoś.. Z ciemnymi oczami i brązowymi, lśniącymi włosami. Inna osoba z zespołu. Nierozwiązanie złączona z Yuu; więzią, o której wcześniej czy później się dowiecie. (Wszyscy są ze sobą mocno powiązani na różnych płaszczyznach, i będę to ujawniać, ale bardzo, bardzo powoli.)


 11. Coś, czego prawdopodobnie nie zauważyliście - oprócz karty, do lalki przypisany jest pewien cytat, jakby podsumowujący ich osobowość. U Yuu i Drocell (do której wyjątkowo przypisane są dwa, ale to tylko i wyłącznie przez mój sentymentalizm) pochodzi on z jednej piosenki, jako że są rodzeństwem.  
Drocell - 'I'm so lonely that I could die, and your voice still doesn't leave my mind'
'I, above the moon, wanting to be the sun
I play, thrusting the knife into my chest'

 Yuu - 'I, my wings spread, lifted into the sky
burned by the fire, I let out a scream of delight' 

Matsumoto - 'Now I'm everywhere
Now I am nowhere
and no more disorderly'

12. W przeciwieństwie do Yuu, nie lubi nocy. Boi się ciemności. Z jego o wiele większym entuzjazmem zaś spotyka się dzień - a zwłaszcza wschody słońca. Dzięki nim ma wenę do pisania piosenek. 
13. Uwielbia przepych, diamenty i szeroko pojęte bogactwo. Gdyby tylko miał koronę, nosiłby ją przez cały czas.
14. Najbardziej boi się śmierci poprzez utonięcie. 

⚜⚜⚜
 ***Piszę o nim w formie męskiej, ponieważ jasne jest dla mnie, że jest - przynajmniej z biologicznego punktu widzenia - chłopakiem. To on twierdzi, że nie posiada płci. :)

Myślę nad jakąś historią obrazkową, ale nie wiem, co z tego wyjdzie - nad wypowiedziami lalek z tak złożonymi osobowościami musiałabym się bardzo długo zastanawiać, dodatkowo uważając, by przypadkiem nie ujawnić za wiele faktów zbyt wcześnie. Ech.

Wykraczając poza tematy okołolalkowe - wakacje! Jako ta nieletnia/niestudiująca część lalkowego grona również je mam, i zamierzam spędzić jak najbardziej produktywnie - obowiązkowo kurs języka japońskiego (muszę go mocno podciągnąć, ponieważ w szkole, mimo obecności tego przedmiotu, mało co się nauczyłam) i francuskiego. W końcu im więcej języków będę znać, tym lepiej. Odbije się to pozytywnie na mojej przyszłości. Poza tym na pewno praca i konwenty - Animatsuri oraz Gakkon. Jak ktoś będzie na którymś z nich i chciałby się poznać, to zapraszam na mojego fb (facebook.com/kowareta.rai.jin) w celu ustalenia szczegółów potencjalnego spotkania. Nie gryzę. :) W ogóle, jak ktoś mieszka w Warszawie lub okolicach, to z chęcią się spotkam! Może udałoby nam się nawet urządzić większego lub mniejszego meeta? 

Auf wiedersehen! 

czwartek, 23 czerwca 2016

MATSUMOTO ♕


黒神
.m a t s u m o t o. 
Pisane znakami na czerń i boga. Idąc na logikę, jego imię w dosłownym tłumaczeniu oznacza mrocznego Boga, Boga ciemności.



Fast introduction:
† rola w zespole - wokalista
† orientacja - nieznana
† zainteresowania - muzyka, poezja
† płeć - ⚥ (I am a boy or a girl...? Oh, heavenly God, who knows? 
I  j u s t  d o n ' t  c a r e  a b o u t  m y  g e n d e r)
† uzależniony od - papierosów (Salem pianissimo, MM light)
† ulubione zespoły - jego własny, Luna Sea, X Japan, Suilen
† instrumenty - pianino, perkusja
† uciążliwie narcystyczny 
† kolory - czarny, złoty, czerwony

♕♕♕   
O tym modelu (Lunatic White Rabbit dla niezorientowanych) marzyłam od ponad trzech lat. Więc jak widać... Marzenia się spełniają.
Przybył do mnie 17.05 i wciąż nie mogę się na niego napatrzeć - jest to według mnie najpiękniejszy Taeyang jaki istnieje.
Porządniejsza sesja oraz jego charakter na pewno pojawią się niedługo, jako że w sumie już mam wakacje. 

♕♕♕ 
 Come to me... "miss sleepless",
In the swampland... I seek you
and on the sea, I steer you...
plenty of avoidance. 

Sorry, cony... I locked my door
I gave you words, so drink it some more

Now I'm everywhere
Now I am nowhere
and no more disorderly (so please...)

I don't need your blood
of magnolia
All I want to be in your love

(suilen - magnolia)

niedziela, 1 maja 2016

Die game


 Od dłuższego czasu chodziła za mną wizja takiej sesji - demoniczne rodzeństwo w swoim żywiole (papierosy, psychodelia, podtekst seksualny). Gdy doda się do tego muzykę podaną wyżej, efekt jest niesamowity. Dokładnie taki, jaki zawsze chcę osiągnąć. 

 Countless hallucinations whisper close to your ears

 “I’ll make you short-circuit and then I’ll fix you”

 On top of the dirty sheets, the emotion in your voice gets louder

  Venus straddles my face and dances

 DIE GAME

 DIE GAME

 DIE GAME

''Ja, powyżej księżyca, chcąc być słońcem
Gram, wpychając nóż w mą pierś

Ja, rozpościeram swe skrzydła, wzniesiony do nieba
spalony przez ogień, wydaję okrzyk radości''

lyrics: npsngs; malice mizer

- - -
Jak pewnie zauważyliście, Yuu ma nowe oczy (nad którymi męczyłam się dwie godziny)! To są co prawda jego trzecie, w drugich nawet nic nie opublikowałam, to jednak nie było 'to'. Chipy w kolorze nocnego nieba czekają więc na lalkę, która zjawi się mam nadzieję jeszcze w tym miesiącu (trochę już idzie xD). 
 
Btw. Drocell ma niedługo urodziny. Muszę już zacząć myśleć o jakimś specjalnym poście, damn. 
 

wtorek, 12 kwietnia 2016

Do you miss me when you hear my name? - Y U U


Następny post z serii 'poznaj lalkę'. Przypominam, że jeden taki już powstał, o Drocell, możecie go zobaczyć tutaj.
Nie będę po raz kolejny tłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi; jak ktoś nie wie, odsyłam do linku podanego wyżej.

Nad Yuu... Zastanawiałam się dosyć długo. Wiecie, prawie trzy lata. I po tych trzech latach, wciąż nie jestem pewna co do imienia, to nie jest dokładnie 'to', czego tak szukam. Więc traktujcie je raczej jako tymczasowe, jak w końcu doznam przysłowiowego objawienia to je zmienię. 
Charakter jest ciężki. Kreując osobowość, nie ważne czy lalki czy jakiejś postaci, staram się, by była jak najbardziej ludzka - a wiadomo, że ludzie są nieidealni, więc moje twory też muszą takie być. Jak najbardziej żywe - charakter na wielu płaszczyznach (nie wiem, jak inaczej to określić; mam nadzieję, że rozumiecie), emocje, upodobania, nawyki. 
Nie satysfakcjonują mnie suche fakty o postaciach, które kreuję; chcę się zgłębić jeszcze, jeszcze bardziej. Sięgnąć tego gówna, które leży na dnie każdego z nich, wyciągnąć je i tak ubrać w słowa, by wszyscy byli zachwyceni. 
Obrzydliwie piękne - właśnie takie jest to wszystko. Sprzeczne ze sobą, jednocześnie chaotyczne jak i poukładane; spokojne i wzburzone; ohydne i urokliwe. Pewien rodzaj groteski, za którym wciąż gonię.
(Od razu chciałabym sprostować - nie, nie uważam że ludzie tacy są. Moje postacie takie są, a to jest różnica, ponieważ mimo usilnych starań one ludźmi nie są i ludźmi nigdy nie będą.)

Przechodząc w końcu do meritum...  
Jak już wspomniałam kiedyś, Yuu jest muzykiem. Gitarzystą. Gra w zespole. 
Tyle wystarczy z suchych faktów. Czas na... coś lepszego. 
http://www.relatably.com/q/img/art-picture-quotes-tumblr/tumblr_myhzc1UcfL1r4ueyro1_500.png

Jak można się domyślić po samym tytule, Yuu jest sentymentalny. Tak jak Drocell (to pewnie u nich rodzinne xD). Tyle że on, w przeciwieństwie do swojej wiecznie smutnej siostry, jest... Dosyć wesoły. Reprezentuje ten wyższy poziom żartu, zwany potocznie cynizmem. Możliwe, że wieczne szydzenie ze wszystkiego jest jego osobliwym sposobem na ucieczkę przed problemami codziennego życia.


Kolejna rodzinna cecha... Chociaż w innej postaci. Mimo dosyć wesołego usposobienia, Yuu zdaje sobie sprawę, że siedzi w nim tzw. 'czarna dziura'. Czyli pewne wspomnienia; rzeczy, o których chciałby zapomnieć. Omija ją szerokim łukiem, nie chcąc zostać pochłoniętym. Czasem jednak straci czujność i zostaje zabrany przez rwący nurt złych, niechcianych emocji i przemyśleń, których skrzętnie unika.



 Wszystko, co robi, musi być perfekcyjne. Każdego dnia stawia sobie coraz większą poprzeczkę, chcąc w końcu dorównać ideałowi wykreowanemu w swoim umyśle. Pisze wiersze, piosenki, czasem kaligrafuje, rysuje, jeszcze rzadziej śpiewa. Wyżywa się artystycznie na wszystkie znane sobie sposoby.


Tęskni za... No właśnie, za kim? Tego dowiecie się później. Za kilka miesięcy. 
Uczucie tęsknoty rozrywa go, a jego serce każdej nocy lamentuje do ukochanej osoby, spoglądając w rozgwieżdżone niebo. 
Tyle że... On nie widzi gwiazd.
Niebo jest puste i ciemne, tak jak najbardziej ukryte fragmenty jego duszy.


Wierzy w karmę. Wie, że został rozdzielony z ukochaną osobą przez błędy z przeszłości, które teraz powoli naprawia, mając nadzieję, że to jakoś pomoże. Stara się być 'dobry' i nie czynić 'zła' ani sobie, ani swojemu otoczeniu.

 

Odczuwa pewną więź z nocnym, rozgwieżdżonym niebem (jak ja, hehe). I chociaż aktualnie gwiazd nie widzi, a co dopiero księżyca, wciąż wygląda za okno, przywołując w pamięci obrazy wydarzeń, które przeminęły. Wspomina wspólne noce, wybrzmiewające cichymi melodiami granymi na gitarach; wspólne poranki pełne wschodów słońca i ważnych, wypowiadanych w tamtych chwilach słów; wspólne dni pachnące kawą, książkami i... szczęściem. 

I, my wings spread, lifted into the sky
burned by the fire, I let out a scream of delight.

fin.
- - -

Co u mnie? Żyję. Ledwo, ale żyję. Ostatnio zamówiłam lalkę, powinna być na dniach. Tego modelu jeszcze na polskich blogach nie widziałam, więc cóż... Element zaskoczenia będzie na pewno.  
Dzisiaj jakoś nie mam ochoty się rozpisywać na tematy nie-lalkowe, więc tym samym kończę ten post.
Dobranoc.